KINO OTWARTE: „Moje córki krowy”

Liczba odwiedzających: 189
Czas trwania wydarzenia: od: 16.06.2016 r., godz. 19.00 do: 16.06.2016 r., godz. 22.00
Powiatowa Instytucja Kultury w Legionowie

ul. Sowińskiego 15
05-120 Legionowo
tel. +48 (22) 774 21 44
e-mail: biuro@pik.legionowski.pl
www: http://pik.legionowski.pl

 

 

 

 

Plakat przedstawiający taśmę filmową, w której kadrami są plakaty z filmu Moje córki krowy (dwie roześmiane kobiety - główne bohaterki, a za nimi, wyżej, ich ojciec).

Na ostatnim spotkaniu KINA OTWARTEGO przed wakacjami (16.06.2016 r.) sala legionowskiego ratusza pękała w szwach. Tak dużą popularnością cieszył się komediodramat Moje córki krowy (2015) w reżyserii Kingi Dębskiej. Film opowiada o relacji dwóch diametralnie różnych sióstr, które zostają postawione w trudnej sytuacji i niejako zmuszone do tego, żeby współpracować. Po seansie odbyła się rozmowa z odtwórczynią jednej z głównych ról Gabrielą Muskałą.

We wrześniu natomiast (22.09.2016 r.) po raz pierwszy zawitaliśmy w gościnne progi sali koncertowej im. Krzysztofa Klenczona w Wieliszewie. Zdecydowaliśmy się na kolejny pokaz filmu Moje córki krowy i – znowu – był to przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Sala wypełniła się do ostatniego miejsca. Po projekcji odbyło się spotkanie z Marią Dębską, która w filmie wcieliła się w córkę jednej z głównych bohaterek, granej przez Agatę Kuleszę. Aktorka chętnie podzieliła się z publicznością swoimi wrażeniami z planu filmowego. Warto zaznaczyć, że scenariusz w luźny sposób nawiązuje do autentycznych wydarzeń z życia pani Marii i jej mamy, reżyserki filmu Kingi Dębskiej. Wieczór przebiegał w unikalnej atmosferze. Aura, jaka zapanowała w sali widowiskowej w wyniku niespodziewanej awarii prądu przed samym końcem projekcji, tylko sprzyjała kameralnemu spotkaniu z artystką. Żaden reżyser by tego nie wymyślił! Niejako w ramach rekompensaty 3 listopada 2016 r. wyświetliliśmy Moje córki krowy w Wieliszewie po raz drugi, dla tych, którzy byli ciekawi zakończenia filmu.

„Utrata rodziców, konflikty z siostrą, próba poradzenia sobie każda na własny sposób z tym, jak leczyć rzeczy nieuleczalne, jak żyć po, jak po prostu żyć, kiedy już się wydaje, że (…) skończył się cały tlen i już nie ma w ogóle po co żyć. Ja pisałam dziennik, kiedy to się wszystko działo. Z tego dziennika wziął się scenariusz. I kiedy były zdjęcia, montaż i tak dalej, ta historia we mnie ewoluowała i była moją taką swoistą żałobą”. (Kinga Dębska dla PISF)